Labirynt Świętowita (źródło: Internet)

Dziś Rodzimowierstwo zaczyna wstawać na nogi. Po kilkudziesięciu latach bujnego kiełkowania zapuszcza swoje pierwsze korzenie w glebę europejskich umysłów i pączkuje pierwszymi listkami społecznej akceptacji. To duży sukces. Nie wolno jednak zapominać, że wciąż jest niedojrzałe i skłonne do wypaczeń i regresji.

Sposób na życie, a nie ideologia

Zacznijmy od tego, czym Rodzimowierstwo na pewno nie jest. Z cała pewnością nie jest ideologią jako taką, która mogła by być pretekstem do sterowania ludźmi na zasadzie budowania ścisłych ram moralnych. Jest światopoglądem wyewoluowanym z doświadczeń ludzkich, a nie prawdą objawioną. Próba narzucania w imię Rodzimowierstwa ścisłych reguł, czy głoszenia dogmatów jest niczym innym jak naśladownictwem tego co od wieków wypracowano w kulturze łacińskiej. Niestety coraz częściej wśród Rodzimowierców pojawiają się głosy nawołujące do usystematyzowania zasad i uregulowania struktur. Często propozycje tych zasad czy dogmatów ocierają się o megalomanie czy wręcz dyktaturę. Rodzimowierstwo to przede wszystkim sposób na szczęśliwe życie, w którym szczęście jednostki podparte jest szczęściem społecznym.

Manifestacja różnorodności w ramach świadomej tolerancji

Rodzimowierstwo to manifestacja różnorodności światopoglądów w ramach wspólnej wiary w panteizm. Uznanie boskości świata znakomicie pasuje zarówno do współczesnych realiów jak i odkryć naukowych, a dowolność co do indywidualnego podejścia do jej celebracji daje znakomite możliwości osobistego spełnienia. Każdy rodzimowierca ma wystarczająco dużo swobody by rozwijać swoje osobiste życie duchowe bez konieczności walki o szczegóły teologiczne, które w gruncie rzeczy nie są istotne dla całokształtu religii. Za swobodą musi iść tolerancja i nie tylko w ramach wspólnoty światopoglądowej ale również ogólnospołecznej. Należy pamiętać, że uznanie boskości świata zgodnie z podstawowymi zasadami logiki, jest równoznaczne z uznaniem boskości każdego jego elementu. Czy to oznacza, że każdy może być rodzimowiercą? Tak, ale w ramach własnej grupy etnicznej, co gwarantuje różnorodność i zabezpiecza przed homogenizacją kultury . Tu pojawia się pojęcie świadomej tolerancji, która musi chronić równo i sprawiedliwie wszystkich ludzi. Świadoma, znaczy ograniczona do bezwzględnej zasady: „Tam kończy się twoja wolność, gdzie zaczyna moja”.

Odrzucanie skrajności w imię równości i sprawiedliwości.

Doskonale zdaje sobie sprawę, że równość i wolność to pojęcia subiektywne i trudno się je definiuje, ale są bardzo ważne dla osiągniecia szczęścia, zarówno indywidualnego jak i zbiorowego. Rodzimowierstwo powinno dążyć do uzyskania warunków ku temu, by te wartości stały się realnie osiągalne. Jednym z środków do realizacji tego zadania może być odrzucenie wszelkich skrajności, zachowań znacznie odbiegających od wyznaczanych przez większość norm. W ramach tego pojęcia mieszczą się takie postawy jak np.: rasizm, szowinizm, faszyzm, komunizm, nacjonalizm, itp. Z drugiej strony odrzucenie nie oznacza ostatecznego skreślenia, a raczej podjęcie dialogu i próby edukacji, choć nie jest to jakąś misją czy zasadniczym celem istnienia Rodzimowierstwa.

Szacunek dla indywidualności

Odrzucenie skrajnych zachowań nie oznacza braku szacunku dla indywidualistów, postaw, które niekoniecznie zgodne są z przyjętymi zasadami i uznanymi prawdami. Tu trzeba wyraźnie zaznaczyć, że w Rodzimowierstwie zawsze jest miejsce na postęp i reformy. Nie można być panteistą i jednocześnie konserwatystą. Poza tym prawo do indywidualności jest jedną z ważnych cech Rodzimowierstwa, zapewniającą poczucie wartości i satysfakcji z własnego życia i twórczości. Taka indywidualność jest wartościowa dla ogółu społeczeństwa, dzięki niej, wyznaczane są na zasadzie naturalnego doboru, nowe drogi rozwoju.

Rozsądek egzystencjonalny

Każdy człowiek, nie tylko Rodzimowierca powinien kierować się w życiu rozsądkiem, czyli tak podejmować decyzje, by wyniki tych decyzji były jak najkorzystniejsze dla niego, jego rodziny, społeczności, w której żyje i świata. Kolejność nie jest przypadkowa, wyznacza zgodne z naturą priorytety samozachowawcze. Podczas podejmowania decyzji powinien kierować się logika, wiedzą i doświadczeniem ograniczając do minimum przypadek i tzw. fantazję. To w jaki sposób rozłoży swoje priorytety zależy wyłącznie od niego i nie można potępiać go za takie, czy inne decyzje, chyba, że ich wynikiem będzie świadome łamanie umów, np. prawa stanowionego. Prawo wyboru jest jedną z funkcji wolności.

Równowaga z kontrolowaną fluktuacja twórczą

Warto podkreślić, że rozsądek to specyficzna równowaga pomiędzy koniecznością, a dobrą wolą, miedzy zimną logiką, a emocjami. Równowaga sprawia, że rodzimowierca nie tylko podejmuje rozsądne działania w ramach rozsądnych kompromisów, ale również znajduje czas na samorozwój, pracę twórcza czy rozrywkę. Ma wyznaczony cel, którym jest szczęście tu i teraz oraz dziedzictwo, które pozostawi po śmierci. Wszystkie elementy, które napędzają proces egzystencji powinny być w permanentnej równowadze z lekką przewagą pierwiastków twórczych, które fluktuując tworzą nowa jakość życia.

Zrozumienie relatywności świata

Aby osiągnąć równowagę trzeba zrozumieć relatywność odbieranych i wytwarzanych emocji. Zrozumieć, że nic nie jest oczywiste i z góry przesądzone. Dobro i zło są odmianami tego samego pojęcia, określającego nasz stosunek do rzeczywistości. Nie ma obiektywnego dobra, czy zła, to my definiujemy świat i jego relatywne stosunki. Od nas zależy ile zobaczymy w nim cech pozytywnych, a ile negatywnych. Budując własny światopogląd opieramy się na tej relatywności, od nas wyłącznie zależy ile w nim będzie dobra, a ile zła. Utrzymanie w równowagi miedzy tymi emocjami zapewni nam szczęście, a tym samym szczęście ogółu.

Prawo do szczęścia za życia

Podstawowe credo każdego Rodzimowiercy powinno brzmieć: Każdy ma prawo do szczęścia. Jest ono wyznacznikiem sukcesu każdego człowieka. Człowiek szczęśliwy, to taki, który posiada spokój i równowagę wewnętrzną i potrafi się tym dzielić z innymi. Bogowie, którzy pojawili się na świecie istnieją nie po to by nas karać, a pomagać w odnalezieniu drogi ku szczęściu. Droga ta choć kreta i wyboista, kształtuje charakter, sprawia, że stajemy się opoką dla potomków, celem i wzorcem dla przyszłych pokoleń. Budowanie szczęścia ogólnego to drugie, podstawowe zadanie Rodzimowierstwa. Nie można być szczęśliwym wśród nieszczęśliwych, dlatego dzielenie się szczęściem umożliwia zbudowanie świata bliskiego ideałom, w którym pozytywne relacje międzyludzkie podtrzymują stan równowagi duchowej i emocjonalnej. Dają warunki do samorozwoju, realizowania marzeń, spełnienia duchowego i materialnego.

Sława po śmierci

Mało wiemy o śmierci. Jest końcem życia, ale czy końcem wszystkiego? Życie po śmierci w Rodzimowierstwie ma charakter dualistyczny. Dzielimy je na dwie części: metafizyczną i fizyczną. Cześć metafizyczna to zasady związane z mistyką duszy, jej wędrówką do nawi i późniejszym odrodzeniem, cześć fizyczna to pamięć żywych, kult przodków, w którym imię zmarłego trwa tak długo, jak wielką sławą cieszył się za życia. Żyjemy więc po to, by osiągnąć nieśmiertelność w kręgu odwiecznych przemian i zostać w pamięci potomnych jako bohater, przodek godny naśladowania.

Musimy znaleźć w sobie wiele pokory, by Rodzimowierstwo rosło jako kontynuacja, a nie stało się kolejną emanacją. Zachowanie odniesień do pierwotnych religii etnicznych jest kluczem. Pamiętajmy o zasadach ale tak, by te nie przesłoniły człowieka i jego odwiecznego prawa do szczęścia.

Rodmir Dębiński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rodzimowierstwo i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na „Labirynt Świętowita (źródło: Internet)

  1. Dziewanna pisze:

    Mogę prosić o źródło tego tekstu

  2. Gostomysł pisze:

    no ładne, ładne to takie… i takie słodziutkie… że trudno to przełknąć. 🙂
    Tyle, że jest to raczej manifest ruchu hippisów z przesunięciem akcentów na przywłaszczanie elementów kultury dalekowschodniej (z której zresztą ruch hippisowski brał garściami). W każdym razie niewiele w tym tekście odnajduję z rodzimej wiary, albo zrozumienia sposobu myślenia naszych przodków…
    Nie obraź się Jaksarze, nie pisze tego złośliwie, bo doceniam Twój zapał i dobre intencje, ale moja sugestia jest taka: więcej tekstów źródłowych, mniej współczesnych opracowań w kanonie lektur przed snem (zwłaszcza mniej takich opracowań, które do rodzimowierstwa próbują przemycić zupełnie oderwane od niego filozofie, mentalność itd – a tego niestety nie brakuje obecnie)… i następny, poprawiony już Labirynt Świętowita będzie… hmmm bardziej strawny
    🙂

    • Gostomysł pisze:

      no i sam sobie muszę odpowiedziec… z dopisku w tytule wnioskuję, że to jednak nie Twój tekst Jaksarze, tylko z internetu… dlatego tym bardziej nie odnoś moich słów do siebie 🙂

      • Jaksar pisze:

        Witaj, tak, text nie jest mój a umieściłem go tutaj ponieważ porusza dla nas Pogan bardzo ważne sprawy i został przez ogół dość dobrze przyjęty. Jeżeli o mnie chodzi to staram się osobiście pisać texty źródłowa jak widać z wpisów, szczególnie te dotyczące chrześcijaństwa nie dla udowodnienia nam, Rodzimowiercom słuszności tego co piszę a po to by udowodnić chrześcujanom to, ile w naszych artykułach jest prawdy a ile w ich dogmatach wymysłu i fantazji ! O ile się daje powołuję się często na ich własne źródła gdyż tylko w tedy brakuje im argumentó
        w a nie mam ochoty z jakimś nawiedzonym katolem dyskutować np. o cytatach biblijnych chociaż te raczej przeczą naukom chrześcijan 😉
        Inne z kolei artykuły pisane czy to przezemnie czy przez innych autorów, które dotyczą spraw bierzących czy własnych opini naturalnie tylko w wyjątkowym koniecznym przypadku odnoszą się do źródeł obcych…inaczej pisanie takiego textu nie miałoby sensu. To, że jeden ma takie inny inne odczucia czytając artykuł jest jak najbardziej pozytywnym objawem ponieważ wzbogaca różnorodność myślenia jednakże my jako czytelnicy możemy polemizować z treścią ale jej nie można kategorycznie odrzucać. Twoje poniższe komentarze są jak najbardziej interesujące i byćmoże zainspirują tę czy inną osobę do tego by ta pisała nieco inaczej lub inaczej formułowała swoje poglądy… W każdym razie dzięki za te komentarze 🙂

    • Jaksar pisze:

      no cóż, nie będąc autorem nie mogę go poprawiać..ale kto wie, może autor w kolejnym sam zainspirowany Twoimi uwagami inaczej sforuuje swoją myśl 😉

  3. Pingback: O Słowiaństwie, żydo-katolicyźmie i kolejnej manipulacji Polsatu… | blog polski

  4. bialczynski pisze:

    Uważność (rozumiana po buddyjsku) i poszanowanie wszystkich istot, ich prawa do życia i bycia sobą, życie Świadome, to gwarancje dobrego kierunku rozwoju i powodzenia w życiu jednostki i społeczności którą współtworzy.

  5. bialczynski pisze:

    Rozumiem o co autorowi chodzi gdy pisze o szczęściu za życia i mocno podzielam akcentowanie tej sprawy. Tylko taka uwaga, że powinniśmy to odnosić do wszystkich istot świadomych, jakie nas otaczają, a nie tylko do ludzi (zwierzęta, rośliny, to także istoty świadome). Żyć szczęśliwie to odwrotność chrześcijańskiego hasła, że szczęście to będzie po śmierci – w raju, a na ziemi tylko cierpienie. Dążenie do szczęścia własnego, rodziny, plemienia, narodu, całej ludzkości, całego świata Przyrody, czyli w efekcie równowagi i rozkwitu Matki Ziemi, w aspekcie pełnego rozwojowego Ładu, Ładności – piękna ale i ułożenia równomiernego, to motor ciągłego samodoskonalenia się i doskonalenia stosunków miedzy człowiekiem a planetą. To bardzo ważny akcent. „Żyj szczęśliwie” – to wyznacznik celu, a jak kto rozumie szczęście i co dla niego jest szczęściem, jakie potrzeby realizuje dążąc do szczęścia, to indywidualna sprawa. Jedyną barierą w dążeniu do szczęścia jest nie przekraczać granicy, bo moje szczęście nie moze być nieszczęściem dla innych w moim otoczeniu – a więc, człowiek to istota społeczna a nie egoista, indywiduum które realizuje się po trupach całego otoczenia.

    Jak najbardziej podzielam pogląd że tworzenie doktryny i kanonu to najszkodliwsze możliwe powielenie znanego schematu. Nie jest to na pewno droga do stworzenia społeczeństwa Wolnych Ludzi i Świadomych Ludzi i co za tym idzie Ludzi Odpowiedzialnych za siebie i otoczenie. To skazanie się na powrót do kołowrotu Pan – Niewolnik – pośrednik staje się Panem, który wie co i jak i wie to najlepiej, a potem zaczyna wypaczać doktrynę pod potrzeby przetrwania kasty pośredników.

    W wykluczeniu „nacjonalizmu” widzę pewien problem, bo rodzimowierstwo jest nacjonalistyczne z zasady, jest kontynuacją kultury i tradycji grupy etnicznej. Wiem o co autorowi chodzi. Jeśli nacjonalizm oznacza u niego wykluczenie ze względu na urodzenie i kolor skóry – to się zgadzam, bowiem uczestnikiem naszej polskiej kultury, czy szerzej słowiańskiej może być każdy kto ma na to ochotę szczerą, a nie np. merkantylną. Islamiści którzy uczestniczą w kulturze romańskiej-galijskiej Francuzów i usiłują zaprowadzić tam swój islamski porządek – to absolutnie nie do przyjęcia. W tym sensie wiara rodzima Francuzów pozostanie etniczna czyli nacjonalistyczna, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się twoja, a twoja kończy się tam gdzie zaczyna moja, więc nie urządzaj mojego domu po swojemu i mojego plemienia po swojemu, stwórz własny porządek w ramach „swojego plemienia” – nic nie narzucaj innym, po prostu nie NARZUCAJ. Albo się integrujesz z kulturą francuską, albo żyj w swoim światku arabskim. Nie niszcz tylko buduj, bądź tolerancyjny, ale nie bezgranicznie.

    pozdrowienia – bardzo dobry tekst
    CB

  6. opolczykpl pisze:

    Tekst porusza kilka istotnych spraw. Nie ze wszystkim się zgadzam i niektóre rzeczy widzę inaczej, ale całkowicie przyznaję rację autorowi który pisze:

    „Rodzimowierstwo to manifestacja różnorodności światopoglądów w ramach wspólnej wiary w panteizm. Uznanie boskości świata znakomicie pasuje zarówno do współczesnych realiów jak i odkryć naukowych, a dowolność co do indywidualnego podejścia do jej celebracji daje znakomite możliwości osobistego spełnienia. Każdy rodzimowierca ma wystarczająco dużo swobody by rozwijać swoje osobiste życie duchowe bez konieczności walki o szczegóły teologiczne, które w gruncie rzeczy nie są istotne dla całokształtu religii.”

    Autor stawia trafną diagnozę:

    „Próba narzucania w imię Rodzimowierstwa ścisłych reguł, czy głoszenia dogmatów jest niczym innym jak naśladownictwem tego co od wieków wypracowano w kulturze łacińskiej. Niestety coraz częściej wśród Rodzimowierców pojawiają się głosy nawołujące do usystematyzowania zasad i uregulowania struktur. Często propozycje tych zasad czy dogmatów ocierają się o megalomanie czy wręcz dyktaturę.”

    Ja też zauważyłem te tendencje, które świadczą o tym, że co niektórzy rodzimowiercy tworzący ortodoksyjny kanon duchem są bardziej jahwistami niż Słowianami. Ci ludzie niewiele zrozumieli, czym jest Duch Słowiańszczyzny. A jest nim wolność od ortodoksji, kanonu i jedynie słusznej wykładni.

    Zgadzam się ze stwierdzeniem:

    „Poza tym prawo do indywidualności jest jedną z ważnych cech Rodzimowierstwa, zapewniającą poczucie wartości i satysfakcji z własnego życia i twórczości. Taka indywidualność jest wartościowa dla ogółu społeczeństwa, dzięki niej, wyznaczane są na zasadzie naturalnego doboru, nowe drogi rozwoju.”

    Natomiast mam wątpliwości co do stwierdzenia:

    „Każdy człowiek, nie tylko Rodzimowierca powinien kierować się w życiu rozsądkiem, czyli tak podejmować decyzje, by wyniki tych decyzji były jak najkorzystniejsze dla niego, jego rodziny, społeczności, w której żyje i świata. Kolejność nie jest przypadkowa, wyznacza zgodne z naturą priorytety samozachowawcze.”

    W zamierzchłych czasach los indywidualnego człowieka był znacznie mocniej spleciony z losem jego wspólnoty. Jeśli wspólnocie dobrze się powodziło, to i każdemu jej członkowi też. Gdyby wówczas dominowały tendencje troszczenia się w pierwszym rzędzie o własną korzyść – wspólnota taka byłaby zagrożona. Cechą szczególną życia naszych przodków była zdolność ścisłego powiązania korzyści własnej z korzyścią wspólnoty, a nawet w razie potrzeby stawianie dobra wspólnego nad korzyścią własną. To dawało siłę i trwałość Słowiańszczyźnie. Upadek jej spowodowało m.in to, że konkretni ludzie, książęta, bardziej zaczęli troszczyć się o własną korzyść, niż o korzyść wspólnoty.

  7. Jaksar pisze:

    Wrzuciłem ten artykuł ponieważ wydaje mi się na tyle interesujący, że chyba warto jest o nim porozmawiać. Ogólnie odzwierciedla rozważania większości Rodzimowierców mimo tego zawiera kilka punktów które warto by napewno szerzej przedyskutować.
    Moją uwagę zwróciło co następuje:
    “Rodzimowierstwo to przede wszystkim sposób na szczęśliwe życie, w którym szczęście jednostki podparte jest szczęściem społecznym.”
    Moim zdaniem, Rodzimowierstwo nie jest sposobem na szczęśliwe życie i nie daje gwarancji szczęścia gdyż jest ono (szczęście) jak wiele innych spraw relatywne. Jest natomiast Rodzima Wiara napewno sposobem na życie, spełnieniem swych elementarnych potrzeb, wypełnieniem wyrwy jaką w naszym społeczeństwie pozostawił chrzest i próby totalnej jahvizacji.
    Czym jest szczęście społeczne ? żyjąc w gromadzie dzielimy się swoimi doświadczeniami, wspieramy się i bronimy nawzajem…tak powinno być ale czy tak jest w Rodzimowierstwie ?

  8. Pozdrawiam pisze:

    Odrzucenie skrajności oznacza wyrzucenie na śmietnik (tam ich miejsce) takich aberracji cywilizacyjnych jak żydowskie pseudoreligie judaizm, chrześcijaństwo i islam, ale także ich rzekomych przeciwieństw: ideologii totalitarnych, jak komunizm, nazizm, polityczna poprawność (czyli odłam komunizmu de facto). W rezultacie Rodzimowierstwo lokuje się w paśmie NORMALNOŚCI nieobciążonej bzdurnymi dogmatami.
    O tym, że odrzucenie lewactwa i monoteizmu nadjordańskiego (również islam!) jest zdrowe przekonuje przykład Japonii, która świeżo po IIWŚ była w rozsypce, a dziś przoduje w świecie, łącząc wdrażanie najnowocześniejszych technologii i poszanowanie prastarych mądrości ludowych (jest to lud rolniczy, podobnie jak my, Słowianie!!). Społeczeństwo to boryka się wprawdzie z własnymi problemami, jak każdy naród zresztą, ale jest to pikuś w porównaniu euro-chłamerykańskim z armageddonem moralnym

    • Zprowokowany pisze:

      100% racji. Sam bym tego lepiej nie ujal!
      Podpisuje sie pod tym wszystkimi mymi konczynami!
      Tak trzymac, dokladac i dokladac do pieca i nie popuszczac!
      DAJBOZE, niech to zbrodnicze cos, ta nie-indoeuropejska/slowianska tradycja dalej sama siebie niszczy, degeneruje, oslabia itp, az w koncu sama z siebie (z Nasza Indoeuropejska/Slowianska tradycyjnie uprzejma pomoca oczywiscie tez  ) z hukiem lub cichym pierdem ostatecznie peknie i zniknie na zawsze!

      Wg mnie, trzeba ujednolicic tylko jedno – terminologie, tak zeby NIGDY, PRZENIGDY, pod rzadnym, powtarzam pod rzadnym pozorem lub postacia nie pomagac, ani nie reklamowac konkurencji,! To jedna z podstawowych zasad marketingu, ich marketingu! Uczmy sie od najlepszych, nawet jesli oni- wyznawcy, nasladowcy, agitatorzy i propagatorzy nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji, sa najlepsi w najgorszym. Bierzmy od nich to co uznamy, ze jest dla Nas dobre i moze Nam pomoc. Wszystko to powinno i musi byc wykorzystane nie przeciw nim, ale na Slawe i Chwale Naszych Wielkich Przodkow i Ich Wspanialej i Odwiesznej Indoeuropejskiej/Slowianskiej Tradycji, a wiec Nas Samych!

      Zwroccie uwage, ze przedstawiciele i wyznawcy tej nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji, dodaja „nie” do swojej wlasnej nazwy (jaka by ona nie byla), na okreslenie przez negacje innych, nie ich. Nawet, jak pisza lub mowia o innych niz oni sami, zawsze mowia o sobie i siebie reklamuja.

      MUSIMY SIE TEGO OD NICH NAUCZYC I NIGDY NIE WYMIENIAC ZADNEJ Z ICH NAZW!

      Proponuje opracowanie, wprowadzenie, utrwalanie i uzywanie tylko Naszej Indoueropejskiej/Slowianskiej terminologii, takiej ze sie tak „bzydko” wyraze odmiany „indoeuropejskiej/slowianskiej poprawnosci politycznej”, w celu Calkowitego Wyeliminowania nie-indoeuropejskiej/slowianskiej terminologii z Naszego Indoeeropejskiego/Slowianskiego Jezyka, a po tym i tej nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji tradycji. NIGDY nie uzywajmy nieprawdziwych i wrogich nam okreslen, w zadnym wypadku i w zadnym kontekscie!

      Moze „monoteizm”, moze monizm, moze monolatria, to jest ta wlasciwa nazwa na okreslenie jednym slowem calej tej falszywej, krwawej i zaklamanej nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji? A moze jednak zwyczajnie jahwizm…?

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Monoteizm
      Monoteizm (stgr. μόνος monos – „jedyny” + θεός theos – „bóg”; jedynobóstwo) – wiara w istnienie jedynego Boga i w przeciwieństwie do henoteizmu wykluczająca istnienie jakichkolwiek innych istot boskich. Przeciwieństwem monoteizmu jest politeizm (bądź ateizm). Monoteiści zazwyczaj przypisują Bogu cechy doskonałości takie jak omnipotencja, omniscjencja, omniprezencja i najwyższą dobroć w rozumieniu etycznym.
      Wyznaniami monoteistycznymi są trzy religie określane jako abrahamiczne: judaizm, chrześcijaństwo i islam, a także nowe religie powstałe na ich gruncie, takie jak sikhizm, rastafari, babizm i bahaizm. Idea jedynego Boga znana jest też w zaratusztrianizmie (Ahura Mazda) i w większości odłamów hinduizmu (Brahman, Iśwara).

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Monizm
      Monizm (gr. mónos jedyny) – filozoficzny pogląd według wąskiej definicji uznający naturę wszelkiego bytu za jednorodną: materialną (materializm, monizm materialistyczny), duchową (spirytualizm, monizm spirytualistyczny) lub materialno-duchową (np. panteizm, choć nie tylko). Taki monizm jest poglądem przeciwstawnym do dualizmu i pluralizmu.

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Monolatria
      Monolatria (z gr. monos – „jedyny” + latreía – „służba bogu”) – oddawanie czci boskiej wyłącznie jednemu bóstwu, bez zwalczania[potrzebne źródło] i zaprzeczania istnienia bóstw czczonych przez innych. Jest to pośredni etap rozwoju religii między politeizmem a monoteizmem. Monolatria występowała w kulturach Wschodu od starożytności.
      Wśród Żydów monolatria istniała, obok monoteizmu i politeizmu, od czasów Abrahama do proroków, którzy wprowadzili monoteizm w jego czystej formie[1]. Monolatria żydowska cechowała się przekonaniem że Jahwe jest bogiem narodowym Izraela i nieprzyjacielem innych ludów.

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Religie_abrahamowe
      „Religie abrahamowe lub abrahamiczne – religie czerpiące swe korzenie ze starożytnych przekazów żydowskiej świętej księgi Tory o Abrahamie, biblijnym patriarsze. Każda religia abrahamowa do pewnego stopnia wywodzi się z pierwotnego judaizmu (jahwizmu). Religie abrahamowe, w większości monoteistyczne, stanowią większość wyznawanych na świecie religii. Są to religie bazujące na Pięcioksięgu, lub też na tekstach wywodzących się od niego. Muzułmanie nazywają wyznawców większości religii abrahamowych ludami Księgi (po arabsku ahl al-kitab), co dotyczy jednak niemal wyłącznie religii starszych od islamu.

      Trzema głównymi religiami abrahamowymi są judaizm, chrześcijaństwo i islam. Pozostałe to: babizm (i azalityzm), bahaizm, karaimizm, ahmadija, druzizm, manicheizm, mandeizm, jazydyzm, mormonizm, rastafarianizm, samarytanizm i kaodaizm. Religię abrahamową wyznaje także Kościół Zjednoczeniowy Moona. Sikhizm łączy cechy religii abrahamowej i dharmicznej, a voodoo – chrześcijaństwa i politeistycznych wierzeń afrykańskich.

      Cechy charakterystyczne:
      Poniższe cechy są typowe dla religii abrahamowych, lecz od każdego z punktów istnieją istotne wyjątki: monoteizm i ostre potępienie politeizmu, przekonanie o linearnym charakterze historii i zbliżającym się Dniu Sądu, nacisk na etykę: wiara w wieczne potępienie lub zbawienie zależne od wiary i uczynków na ziemi, obecność pojęcia grzechu, który może być odpuszczony (w odróżnieniu od istniejącego w religiach orientalnych prawa karmy), opieranie się na autorytecie świętych ksiąg uważanych za objawione przez Boga, uznanie Jerozolimy za miejsce święte”

      Jahwizm chyba jednak wzial sie znad Jordanu i wyglada na to ze zostal skapilowany z wielu innych wczesniejszych tradycji przez tzw. Ezechiela.

      Pytanie czy monoteizm/monizm/henoteizm wzial sie znad Jordanu? Co z Atonem znad NIlu?A co z Naszym Indoeuropejskim/Slowianskim Bogiem Najwyzszym? (Nazwy to tylko nazwy, to tylko nasze ludzkie proby opisania/nazwania GO i Jego przedstawien/objawien tu i teraz).

      Trzeba zaczac od usystematyzowania podstawowych pojec, dotyczacych powstania tej nieprawdziwej i zaklamanej nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji, ale takze Naszych Pojec, zeby ich nie laczyc i nie mylic ze soba!

      http://pl.wikipedia.org/wiki/Henoteizm
      „Henoteizm (z gr. εἷς heis, dopełniacz ἑνός henos – „jeden”, θεός theos – „bóg”) – forma przejściowa religii pomiędzy politeizmem a monoteizmem. W henoteizmie uznaje się wielkość wielu bogów przy jednoczesnym wywyższeniu jednego bóstwa (najczęściej jest to stojący na czele panteonu bóg). W odróżnieniu od monoteizmu pomniejsze bóstwa mogą być uznawane za hipostazy najwyższego, ale nie stanowią z nim jedności.
      Termin ten został wprowadzony w 1860 roku przez F.M. Müllera w związku z badaniami nad religią Wed. Jest to typ wierzeń charakterystyczny m.in. dla plemion aramejskich i wczesnego hinduizmu, swoista odmiana henoteizmu występowała w wedyzmie, gdzie każde z bóstw w momencie adoracji otrzymywało pozycję pierwszoplanową. W ograniczonym zakresie wierzenia typu henoteistycznego występowały na starożytnym Bliskim Wschodzie, również wśród plemion żydowskich, u których czysty monoteizm uformował się ostatecznie dopiero w okresie Izajasza w VI wieku p.n.e. (np. henoteizm Abrahama czy henoteizm Mojżesza). Do henoteizmu dążyły także religie starożytnej Mezopotamii (babiloński Marduk czy asyryjski Aszur byli panami Wszechświata otoczonymi szczególną czcią, Babilończycy nazywali Marduka „Bel”, czyli „Pan”) oraz starożytnego Egiptu (liczne bóstwa były w pewnym okresie traktowane jako emanacje boga-Słońca Ra). Henoteizm wydaje się być niejako religijną skłonnością ludów semickich (kanaanejskie i aramejskie bóstwa amorficzne). Pewne elementy henoteizmu występowały także między innymi w mitologii greckiej oraz w wierzeniach Słowian i Germanów, a także w prekolumbijskim Meksyku (Netzahuatlcoyotl).”

      Ja nigdy nie nazwe siebie „poganinem” ani Nie-(kimstam jak ci inni, kimkolwiek oni sa i jakkolwiek sami siebie by nazywali lub nazywaja).
      Ja nazywam siebie i podobnym do mnie SLOWIANKAMI i SLOWIANAMI, Wyznawcami Indoeuropejskiej/Slowianskiej Tradycji i Moja/Nasza Tradycje nazywam Indoeuropejska/Slowianska Tradycja. Indianina nazwe Indianinem, a nie-niewiadomokim… Wyznawce nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji nazywam… wyznawca tej nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji, czyli zwyczajnie jahwista.

      WPROWADZMY NASZE NAZEWNICTWO, TRZYMAJMY SIE GO KONSEKWENTNIE, A WSZYSTKO NIENASZE SAMO ZANIKNIE!!!
      TAKI BEDZIE CIAG DALSZY (bo logicznie POCZATEK juz dawno temu byl…) KONCA TEJ nie-indoeuropejskiej/slowianskiej tradycji…!

      Jednak chyba ten „tzw. jahwizm” jest jednak tym najprostszym okresleniem tego czegos, czym jest to cos w swej falszywej istocie… zbrodniczym i rasistowskim kultem, niczym wiecej ani mniej.

      Pozdrawiam Was/Nas Wszystkich Serdecznie.
      Juz Najwyzszy Czas Upozadkowac To Wszystko.
      Slowianki i Slowianie, pomozecie?

Dodaj komentarz